sobota, 28 grudnia 2013

five ♥

Jestem Hermiona Granger, mam 16 lat, posiadam dwójkę najlepszych przyjaciół. Pomogłam im między innymi w znalezieniu i uratowaniu Kamienia Filozoficznego, pokonania Bazyliszka, uratowania ojca chrzestnego Harrego, zbiegłego więźnia Azkabanu- Syriusza Blacka, przejść Turniej Trójmagiczny i w ostatnim roku, walczyłam ze śmierciorzencami w Ministerstwie Magii, oraz spotkałam tam Voldemorda, który odrodził się, podczas mojego czwartego roku w Hogwarcie. Należę do Gryffindoru, jednego z domów w Hogwarcie, szkoły dla czarodziei. Zdziwiło Cię to, co teraz o sobie powiedziałam? Nie martw się, bo to, co będę tutaj pisać w przeciągu paru lat, zdziwi Cię jeszcze bardziej. 
Jedną z najbardziej znienawidzoną osobą przeze mnie, jest Draco Malfoy, chłopak czystej krwi
z arystokrackiej rodziny czarodziei, chodzący do Slytherinu.
Czytałeś to, co pisałam powiedzmy co pół roku do trzeciej klasy? Wiesz więc powiedzmy na czym polega moje życie.

♚ ♚ ♚

Cicho przewróciłam kolejną stronę książki. Czytałam z napięciem kolejne linijki. Byłam już na 1372 stronie, choć zczęłam czytać tę książkę jakiąś niecałą godzinę temu, od rozpoczęcia lekcji eliksirów. Profesor Slughorn opowiadał o eliksirze Wielosokowym. Znałam jego skład i zastosowanie już od drugiej klasy, gdyż go przyrządzałam, więc nie byłam zmartwiona nie słuchaniem nauczyciela. Zadzwonił dzwonek. Zaczęłam się powoli pakować dokańczając stornę. Zamknęłam książkę i lekko się uśmiechnęłam. Zakazana miłość Gwen była tak piękna i bardzo ciekawie opisana.. Odwróciłam się i niefortunnie się z kimś zdeżyłam. Upadłam na coś miękkiego, najprawdopodobniej, właśnie na tę osobę.
-Cholera -usłyszałam cichy szept. Dopiero po chwili zauważyłam kto to był. Draco Malfoy. Szybko wstałam i podniosłam książki. -może być czasem trochę uważała? -zapytał z przekąsem. Spojrzałam na niego wymownie. -Nie tylko wtedy jak chodzisz. Ale także na lekcji. -wskazał na książki. Zarumieniłam się.
-Zamknij się -syknęłam
-Tak mi się odwdzięczasz, choć nie powiedziałem tego Slughornowi? -zaczął się ze mną droczyć
-Jakoś nie widzę powodu się odwdzięczać. -odpowiedziałam. Spiorunowałam go wzrokiem i pośpiesznie odeszłam. Nie miałam zamiaru mu odpowiadać. Był jak zawsze wredny i chamski. Ale jednak, nie powiedział profesorowi Slughornowi, że nie uważałam na lekcji, tylko czytałam jakieś mugolskie romansidło. Było to dość zastanawiające, gdyż zazwyczaj, jak zauważał coś takiego mówił to nauczycielom. Tym razem jednak wiedział o tym, ale nie powiedział. Może dorósł? Zauważył, że takie rzeczy są zbyt dziecinne? A może najzwyczajniej w świecie, nie obchodziło go co robię i miał inne sprawy na głowie. Wolał mi to wypomnieć w cztery oczy? Zastanawiałam się nad tym przez całą drogę do Wielkiej Sali, lecz gdy zauważyłam, ża na obiad jest moje ulubione danie. Przestałam zaprzątać sobie tym głowę.
Jedyne co jeszcze było dziwne, że Malfoy wpatrywał się we mnie przez cały czas trwania obiadu. Jednak jego wzrok był zaskakująco pusty, nie taki jak zawsze ,wredny. Był po prostu stalowy, bez wyrazu.
~Jak na razie tyle. Mam nadzieję, że wam się to choć trochę spodobało. Jak widzicie Hermiona ma już 16 lat i zaczyna się jej przygoda z Draco.
CZY JEST KTOŚ CHĘTNY NA BYCIE BETĄ? (OSOBĄ, KTÓRA SPRAWDZA ROZDZIAŁY PRZED DODANIEM NA BLOGA). 
jeśli ktoś jest zaciekawiony niech napisze w komentarzu
Zapraszam do ogólnego komentowania i czytanie dalszej części historii. Przperaszam, że dawno nie dodawałam rozdziałów. -A

niedziela, 6 października 2013

four ♥

Był 14 luty. Właśnie dzisiaj wszyscy, którzy chodzili co najmniej do trzeciej klasy mogli wyjść do Hogsmeade. Więc wraz z nimi i ja. Hermiona Granger. Czekałam aż nadejdzie moja kolei odczytania z listy przez Filcha. Zaczynał tym razem od końca alfabetu, więc byłam prawie ostatnia. Ron i Harry, którzy byli wywołani jako jedni z pierwszych, umówili się ze mną, że będą czekali na mnie niedaleko miodowego królestwa, a nie przy bramie dzisiaj było strasznie dużo osób, zresztą tak jak zawsze w walentynki. To był drugi raz kiedy wyprawiliśmy się do Hogsmeade. Wreszcie mnie wyczytano
i mogłam przejść przez wielką bramę Hogwartu. Szybko przebiegłam drogę prowadzącą z zamku do wioski, przepychając się przez tłum. Kiedy weszłam na ulicę Hogsmeade zwolniłam. Gdy znalazłam się obok sklepu Zonka spojrzałam na witrynę, by zastanowić się ile jest nowości i jak długo Harry i Ron spędzą tu czas. Moją uwagę przykół szczególnie jeden przedmiot. 'Słownik przezwisk i brzydkich słów używanych przez mugoli' zaśmiałam się cicho. Ciekawe kto tak głupi chciałby kupić coś tak beznadziejnego. Na okłatce co jakiś czas zmieniały się słowa na coraz brzydsze. Westchnęłam i odeszłam. Było mi zimno, więc przyśpieszyłam kroku. Gdy doszłam do Midowego Królestwa nikogo nie zauważyłam na zewnątrz. Weszłam do środka. Chłopców nie było. Pewnie dość długo musiało zająć wyczytywanie z listy. Kupiłam sobie parę magicznych słodyczy i wyszłam ze sklepu. Doszłam do wniosku, że Ron i Harry mogli pójść albo do Zonka, albo Trzech Mioteł. Postanowiłam, że najpierw sprawdzę to pierwsze, bo jest bliże,j zresztą właśnie tam spędzają więcej czasu. Gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam jak otwierają się drzwi, a ze środka wychodzi nie kto inny niż Draco Malfoy. Próbowałam go omijać od ponad roku. Kiedy mi się to nie udawało, szybko wyparowywałam z miejsca, w którym on sie znajduje, ale tym razem nie miałam gdzie się podziać. Rozejrzałam sie szybko i chciałam już wbiec do jakiegoś sklepu, gdy zawołał
-Kogo my tu mamy! Granger! Ostatnio nie rozmawialiśmy. Może utnijmy sobie małą pogawętkę? Widzę, że wszyscy Cie opuścili. Ale przecież to było do przewidzenia... -kiedy skończył, usłyszałam śmiech Parkinson. WEŹ SIĘ W GARŚĆ. POWIEDŹ MU COŚ. Powtarzałam sobie w myślach. Wreszcie uśmiechnęłam się szyderczo
-Mam nadzieję, że opowiedziałeś swoim gorylom, o naszym ostatnim spodkaniu. Nikt mnie nie ospóścił. Ron i Harry są po prostu... -na chwilę zamilkłam. A co jeśli są w środku i Dracon ich widział? A może są w Trzech Miotłach i jakbym powiedziała, że są u Zonka wiedzieliby, że skłamałam? Wolałam jednak zaryzykować- są w Trzech Miotłach
-To czemu Ty nie jesteś z nimi? -zapytał zarozumiale
-Gdyż w Trzech Miotłach jest spory tłum i jak narazie nie chce mi się siedzieć w budynku. -Pansy kiwneła ze zrozumieniem, ale białowłosy chłopak tak szybko nie odpuścił. Wyjął z kieszeni jakąś książeczkę. Otworzył na pierwszej stronie, przez co mogłam zobaczyć okładkę. Na pierwszej stronie widniał tytuł 'Słownik przezwisk i brzydkich słów używanych przez mugoli' a pod spodem było napisane wielkimi wypułymi, neonowymi loterami słowo 'IDIOTA'.
-O ty pewnie je wsztstkie znasz, bo jesteś szlamą, ale mogę ci przypomnieć jeszcze parę -zobaczył mój wzrok, który wpatrywał się w okładkę idiotycznej książki. Powoli się uśmiechnął. - IDIOTA to raczej grzeczne słówko, w przeciwieństwie do- przeżucił parę kartek. Najwyraźniej słownik był poukładany wedle od najgrzeczniejszego, jeśli tak można powiedzieć, do najbrzydszego. Wreszcie się uśmiechnął- Jak tam ci się układa z rudzielcem, dziwko. -spojrzałam na niego zaskoczona. O co mu chodziło. I co oznaczało słowo dziwka? Czekał ukradkiem na moją reakcję. Już otwierał usta, żeby co powiedzieć, kiedy zza moich pleców rozległ się głos
-Hermiono? Choć, nie traćmy czasu na tego dupka. -Harry złapał mnie za ramię i pociągnął w stronę Trzech Mioteł. Kiedy usiedliśmy przy jednym ze stolików popijając Kremowe Piwo Ron zapytał się mnie co chciał ten parszywy dureń.
-Och, nie miał co robić, -zśmiałam się  z pogardą- więc zaczął mnie przezywać. Nic takiego.
-A od czego cię wyzywał? -zapytał nietaktownie Potter
-Nie pamiętam. Nie wiem co oznaczało to słowo. Wiem, że było w tym idiotycznym 'słowniku przezwisk i brzydkich słów używanych przez mugoli', które wydali w sklepie Zonka.
-Może my też kupimy i się dowiemy co oznacza? -spytał głupio Ron
-Szkoda zachodu -westchnęłam i wypiłam do końca swoje Piwo
~A oto moja propozycja. Osobiście uważam, że to jest lepsze, bo jest stu procentowo moje. Mam nadzieję, że także podzielicie moje zdanie. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenie do wulgaryzmów, które będą tu występować, napiszcie w komentarzu, a jakoś je zacenzuruję. Tym razem nie proszę o komentarze, chociaż by mi było miło gdyby się pojawiły. Dziękuję za dotychczasowe. mam nadzieję po prosu, że wam się podoba. UWAGA! POSZUKUJĘ BETY, CHĘTNI PISAĆ W KOMENTARZU -A

sobota, 27 lipca 2013

three ♥

Leżałam w łóżku pod kołdrą i nie mogłam zasnąć. Była czwarta nad ranem. Ostatnio nie mogę spać. Noc to najgorsza pora. Od jakiegoś czasu nie mogę spać. Ale zaś kiedy zasnę, śnią mi się koszmary. Mam podpuchnięte oczy od płaczu. Nigdy nie płaczę za dnia. Zawsze to przenosi się tylko na noc. Ostatnio jestem beznadziejna. Nienawidzę siebie… Och! Muszę przestać o tym myśleć. Granger, uspokój się. Przecież nie możesz się użalać. Pamiętasz co obiecałaś kiedy dostałaś list? To, że TU rozpocznie się nowe, wspaniałe życie. Mam dwójkę wspaniałych przyjaciół, takich, którzy nigdy mnie nie zawodzą. Dlatego w dzień, nie mam czasu na płacz. Przy nich czuję się bezpieczna. Ron i Harry to są osoby, które zawsze mogą mi pomóc i mnie wspierają. Przez ostatni rok byli ze mną zawsze. Teraz, kiedy jesteśmy w połowie drugiego roku mogę na nich tak samo liczyć jak wcześniej. Nigdy nie mogłam i nie miałam powodu, by się z nimi kłócić, lub ich obrazić. Zawsze jesteśmy zgodni. Przynajmniej jedną obietnicę przysięgi spełniłam. Mam przyjaciół o jakich można tylko marzyć. Pewnie dla większości to dziwne, że przyjaźnię się z samymi chłopakami, ale ja muszę przyznać, że na moim roku nie ma fajnych dziewczyn. Właśnie. NA MOIM ROKU. O rok młodsza jest Ginny. Jest to druga osoba, na którą mogę liczyć. Jeśli chodzi o sprawy miłosne, to zawsze jesteśmy co do tego szczere.
♚ ♚ ♚
Nadszedł ranek. Dzisiaj jest 2 stycznia. Ostatni dzień przerwy świątecznej. Musiałam skończyć pracę domową, którą nam zadali. Zostało mi tylko dokończyć wypracowanie na eliksiry, a w tym wypadku musiałam pójść do biblioteki. Kiedy byłam w połowie drogi zobaczyłam coś zupełnie dziwnego. Malfoya, który szedł sam przez korytarz. Spojrzałam na niego drwiąco
- Co się stało Twoim gorylom? Czyżby chcieli skończyć kontakt z Tobą? – Nie zdążyłam się ugryźć w język. Po prostu musiałam powiedzieć do niego coś takiego, by się odgryźć, za każde drwiny jego ze mnie, a teraz był sam, więc to była wspaniała sytuacja. Młody ślizgon spojrzał na mnie i uniósł brew.
- A, to tylko ty. Zresztą, co cię obchodzi, brudna szlamo. –wycedził przez zęby to ostatnie zdanie
- Najwidoczniej TYLKO JA – zadrwiłam- Więc cóż się z nimi stało? Może wreszcie odzyskali rozum, w zasadzie to oni go nigdy nie mieli, i odeszli od Ciebie?
- Nawet gdybym chciał ci powiedzieć, to bym Ci nie powiedział –niebezpiecznie się zbliżył, tak, że jego twarz była blisko mojej- odzyskałaś mowę? Ostatnim razem mówiłaś, kiedy byliśmy razem w pociągu –nie wierzyłam, że poruszył to spotkanie- och, jak mogłem być tak blisko szlamy –to stwierdzenie powiedział bardziej do siebie- ale wiesz? Od początku czułem, że… jesteś tą okropną zarazą. Twoja wiadomość o Hogwarcie była bardzo ograniczona. Aż się dziwię, że… - nie pozwoliłam mi dokończyć, po prostu go walnęłam pięścią mocno w nos, to stało się tak szybko, nawet tego nie zauważyłam. Nie wierzyłam, że to zrobiłam. On automatycznie się odsunął i złapał się za nos
- Jeśli coś jeszcze o mnie powiesz, to wiedź, że skończysz gorzej. –szepnęłam i uderzyłam w policzek, a zaraz potem odeszłam.
Gdy wróciłam do dormitorium, wspomnienie z tamtego momentu było ledwo widoczne. Wydawało mi się, że to był tylko sen. Kolejny zły sen.
- Gdzie byłaś, Hermiono? – Podszedł do mnie rudy chłopak, który tymi słowami wyrwał mnie z rozmyśleń. Powoli i dokładnie opowiedziałam to Ronie i Harremu, który podszedł, gdy tylko zaczęłam o tym mówić.
- Uau! – szepnął z aprobatą Ronald- chciałbym mu też dowalić
- Gratuluję –uśmiechnął się do mnie Harry
- Mam nadzieję, że nic mu się nie stało… -powiedziałam, bardziej do siebie
- Ty żartujesz, prawda? –powiedzieli obojga
- Nie –spojrzeli na mnie z uniesioną brwią- no bo wiecie… -zaczęłam się tłumaczyć- nie chce by się wydało, kto to zrobił
- Bez obaw! Z pewnością będzie wszystko dobrze.- powiedział wesoło Ron, kiedy jednak się oddaliłam usłyszałam jak szepcze do Harrego, że chciałby by temu idiocie jednak na zawsze złamał się nos

~ Jak widzicie, ten rozdział to już drugi rok w Hogwarcie. Mam nadzieję, że i ten rozdział wam się spodoba. Dziękuję za dotychczasowe komentarze i proszę o następne, bo motywuje mnie to do dalszej pracy. Wszelkie uwagi biorę do serca i próbuję się poprawić. ZAPRASZAM TAKŻE NA MOJĄ STRONĘ O HARRYM NA FACEBOOKU >> https://www.facebook.com/HarryGdzieSaTwojeOkulary?fref=ts << potrzebujemy lajków. Przepraszam, że ten rozdział jest tak krótki, ale musicie chwilę poczekać. Pozwolę wam się roskoszywać historią Dramiony, która -mam nadzieję- wam się spodoba  -A

piątek, 26 lipca 2013

two ♥

Czekaliśmy w napięciu i podnieceniu na przydzieleniu do domów. Profesor McGonagall, wzięła jakąś tiarę i oznajmiła, że będzie wywoływać poszczególne osoby, a one będą wkładały tiarę na głowę. Wtedy położyła ją na stołek a ona zaczęła śpiewać. Mówiła o czterech domach, o więzi między ich założycielami. O buntowniczym Slytherinie, odważnym Gryffindorze, mądrej Ravenclav i dobrej Huffelpuf. Gdy tiara skończyła śpiew, opiekunka Gryffindoru zaczęła wyczytywać nazwiska. Pierwsza była to Abbott Hanna. Została przydzielona do Huffelpuf’u. Po paru innych osobach, wreszcie nadeszła kolej na mnie. Nogi mi drżały. Kiedy szłam po stopniach potknęłam się i prawie przywróciłam. Chciałam, by było już po wszystkim. Usłyszałam za sobą śmiechy. Usiadłam ostrożnie na stołku i włożyłam tiarę. Usłyszałam głos w głowie. HM… JEST TU TĘGI UMYSŁ. MASZ NAPRAWDĘ DUŻO INTELIGENCJI. IDEALNIE PASOWAŁABYŚ DO RAVENCLAV CHOCIAŻ… WIDZĘ W TOBIE OGROMNIE DUŻO ODWAGI. MOŻE NAWET WIĘCEJ NIŻ INTELIGENCJI? Chce do Gryffidoru, pomyślałam. DO GRYFFINDORU… OCZYWIŚCIE. SKORO TAK TO NIECH BĘDZIE… wstrzymałam oddech GRYFFINGOR! Tego co czułam nie mogłam opisać. Ten smutek, który czułam jeszcze przed chwilą, kiedy Draco, mnie zranił, wydawał się odległym wspomnieniem. Szczęście towarzyszyło najwspanialszemu uczuciu jakiego nie znałam, a uczucie to, było niesamowite. Nie słyszałam nic. Liczyła się tylko ta chwila. Nawet nie zauważyłam, jak znalazłam się przy stole Gryffonów. Nie zauważyłam nawet, że parę jeszcze osób zostało przydzielone. Dopiero po chwili podniosłam głowę i ujrzałam jego. Dracona Malfoya. Właśnie szedł ku stołku, na którym spoczywała tiara przydziału. Przełknęłam ślinę. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały. Miałam stu procentową głuchotę. Po chwili jedynie zobaczyłam jak zsiada ze stołka i idzie dumnym i dostojnym krokiem do stołu ślizgonów. Spojrzał w bok. W stronę stołu gryfonów. Nie mogłam odczytać wyrazu jego twarzy. Odwróciłam głowę, by spojrzeć na pozostałych gryfonów. Siedział tam jakiś chłopiec, w moim wieku. Był pulchny, miał ciemne włosy i trzymał w ręku ropuchę. Obok niego siedziała jakaś dziewczyna o jasnych włosach. Z tego co usłyszałam miała chyba na imię Lavender. Obok niej siedziała jeszcze jedna. Naprzeciwko mnie siedział jakiś rudy wysoki chłopak. A na miejscu przy mnie siedział jakiś chudy, niski z czarnymi włosami i blizną o kształcie błyskawicy na czole. Co, co, co? Blizna w kształcie błyskawicy. No tak to przecież Harry Potter! Byłam pod wrażeniem. Niedługo później zaczęliśmy jeść. Z tych emocji zupełnie zapomniałam, że byłam głodna.
♚ ♚ ♚
Minęło parę dni, dzięki którym, doszłam do wniosku, że w Hogwarcie jest wszystko idealne. Jedzenie, lekcje (jak się okazało na sam początek zarobiłam wiele punktów za moje umiejętności, więc chyba muszę przyznać, że jestem nawet dobra!), dormitorium, atmosfera w całym zamku i ogólnie wszystko! No, chyba jedynym minusem i to dość dużym (mającym metr sześćdziesiąt) był Malfoy. Jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś tak… STRASZNEGO! Nawet i to określenie wydaje się zbyt łagodne. Dzięki niemu zarywałam parę nocy na płaczu, przez co następnego dnia wyglądałam okropnie z podpuchniętymi oczami. Mimo wszystkiego postanowiłam, że będę udawała, że mnie to nie obchodzi co on o mnie mówi. Może i mi to sprawiało przykrość, nie mogłam tego po sobie poznać. Wiedziałam, że nie mogę mu pokazać, że ‘Granger ta szlama’ ma słaby punkt i jest cała słaba. Starałam się nie zwracać uwagi na to co robi i mówi. Aż wreszcie dostałam przez niego szlaban u Snape. On jako jego pupilek z pewnością nie dostał kary, choć wiedział co się tak naprawdę stało.
Lekcje eliksirów jak zawsze odbywały się w lochach. Tym razem mieliśmy uwarzyć eliksir pozwalający zmienić cząstkę swojego wyglądu. Czyli na przykład skróć sobie włosy, zmienić kolor brwi, lub co tam innego co jeszcze byś tylko chciał. Wtedy Malfoy, który przechodził obok mojego stolika udał, że mu coś spadło i podłożył obok mojej torby fajerwerki ze sklepu z magicznymi żartami, wyjął jedną i przeszedł do swojego kociołka. Gdy Snape, poniżał Nevilla, owego pulchnego chłopca, on wrzucił fajerwerkę do kociołka jakiegoś puchona. Rozpoczęła się straszna panika. Kocioł wyrzucił swoją zawartość na każdego, który znajdował się w Sali. Na skutek czego Każdy został porośnięty jakimś grzybem w rozmaitych miejscach swego ciała. Snape szybko ogarnął sytuację i przywrócił każdemu dawną postać. Rozpoczął dochodzenie. Wtedy Malfoy, załgał, że to ja rzuciłam fajerwerki. I w tym momencie Snape zauważył owe pudło.
Właśnie w ten sposób zarobiłam szlaban, choć próbowałam się uratować i mówiłam prawdę on mi nie uwierzył. Teraz siedzę na swoim łóżku i nie wiem co zrobić. PRZECIEŻ DOSTAŁAM SZLABAN. A ja nie mogę mieć szlabanu.


~ A oto i nowy rozdział. Jeśli wam się spodobał, skomentujcie, dostanę przez to ochotę do dalszej pracy. Jeśli jednak Ci się nie spodobał, też skomentuj, bym wiedziała co zmienić i czym Ci dogodzić. Podziękuję także za wszystkie dotychczasowe komentarze, które mnie także zachęciły do pracy. Oraz mam nadzieję, że ten rozdział jest trochę dłuższy, a jeśli dalej niewystarczająco zdradzę Ci, że dalsze rozdziały powinny być dłuższe c:  -A

wtorek, 23 lipca 2013

one ♥


W pociągu było okropnie ciasno. Jednak mi to nie przeszkadzało, by być szczęśliwą, myśl, że mogę wyrwać się od realnego świata, była to najwspanialszą, która chodziła mi po głowie. Ta podróż, zaprowadzi mnie do lepszego życia.
Zaczęłam szukać wolnego miejsca. Wszystkie przedziały były zajęte. Postanowiłam zaryzykować i przyłączyć się do małej grupki osób w przedziale, na samym końcu. Otworzyłam drzwi i zapytałam czy mogę się dosiąść. 
-Witam. Jestem Hermiona - przedstawiłam się lekko uśmiechnięta, tak, żeby to nie wyglądało sztucznie.
- Draco Malfoy- powiedział to chłopiec o bladej, chudej twarzy i prawie białych blond włosach  z szaro, stalowymi oczami, które muszę przyznać okropnie mi się spodobały. Przez chwilę, nie mogłam oderwać od niego wzroku, dopiero po minucie doszło do mnie, że przedstawiła się jeszcze jakaś dziewczyna, Pansy Parkinson. Spojrzałam na nią i kiwnęłam promiennie głową. Poznałam również chłopaka, Vincenta Crabbe'a. Draco siedział zaraz przy drzwiach. Naprzeciwko niego siedział Crabbe, a obok Pansy, która wciąż zerkała uwodzicielsko na Malfoya. Bez zastanowienia położyłam swój kufer obok kufra Dracona i usiadłam obok niego, przez co dostałam ostrzegawcze spojrzenie od Pansy. Zaczęliśmy rozmawiać. Było naprawdę miło, CHYBA WRESZCIE MAM PRZYJACIÓŁ. Wkrótce przyszła do nas pani z wózkiem z przekąskami. Kupiliśmy sobie po parę słodyczy i znów zaczęliśmy rozmawiać. Drzwi do przedziału ponownie się rozsunęły i ujrzeliśmy w nich jakiegoś chłopca. Przedstawił się. Był to Gregory Goyle. Zapytał czy może usiąść z nami, bo w całym pociągu cuchnie od szlam. Chodź  nie wiedziałam co to znaczy przytaknęłam, bo usłyszałam jak Draco mówi
- Jasne, siadaj. Wiedziałem, że jest tu ich wiele, ale nie spodziewałem się, że i w tym roku Dumbledore pozwolił tak dużej ilości swoich pupilków, szlam zostać w Hogwarcie. Więc jesteś czystej krwi, Goyle? Bardzo się wszyscy cieszymy. Chcesz zostać naszym przyjacielem? - chociaż nie rozumiałam sensu tych słów przytakiwałam i kiwałam głową. Niedługo po tym Draco zapytał do którego chcemy należeć domu, bo on do Slytherinu. Wszyscy pozostali, którzy siedzieli w tym przedziale zaczęli przytakiwać i mówić, że nie wyobrażają, by trafili gdzie indziej. Młody Malfoy zauważył, że nic nie mówię, więc spytał mnie gdzie chciałabym się dostać.
- Wiesz. Zawsze myślałam, że chcę do Gryffindoru. - zawsze czyli od wtedy kiedy przeczytałam Historię Hogwartu- Ale jeśli jednak bym tam nie trafiła, to chyba Ravenclav. –powiedziałam po chwili zastanowienia. Po tym stwierdzeniu  jakoś pozostali mało chcieli ze mną rozmawiać. Dopiero kiedy szliśmy do Wielkiej Sali stałam w parze z Pansy i rozmawiałyśmy o Hogwarcie. Kiedy czekaliśmy, na profesor McGonagall Draco znów do nas podszedł. 
-Jak masz na nazwisko? -zapytał mnie, przez co bardzo się zdziwiłam. 
- Granger. Hermiona Granger. - powiedziałam lekko zmieszana. 
- Granger - powtórzył szeptem, bardziej do siebie, po czym dodał- Jesteś półkrwi? Twój tata był mugolem, prawda? - mugol? MUGOL? co to do cholery znaczy. - no wiesz... Granger to nie nazwisko czarodzieja czystej krwi. 
- Moi rodzice nie są czarodziejami - wypaliłam szybko nie patrząc mu w twarz. On wytrzeszczył na mnie oczy i znów się odezwał, ale tym razem nie do mnie, lecz do Parknson.
- Pansy, musimy iść. Przez całą drogę gadaliśmy z NIĄ. Ubrudziliśmy się szlamem. Nie możemy pozwolić by tak hańbić PRAWDZIWYCH czarodziei.- powiedział to z wielkim chłodem i obrzydzeniem, po czym odszedł ode mnie do swoich goryli, Crabbe’a i Goyle’a. Ja zostałam sama. 


~ Mam nadzieję, że choć trochę wam się spodobało, a jeśli nie, napiszcie co wam nie pasuje. i jeszcze jedno. CZYTASZ=KOMENTUJESZ  Proszę -A

sobota, 13 lipca 2013

Prolog ♥

Ja Hermiona Granger, zwykła jedenastolatka, która właśnie dostała list ze szkoły dla czarodziejów, chodź jeszcze wczoraj nie wiedziała, że istnieje coś takiego jak magia. Obiecuję, że gdy tylko przekroczę próg Hogwartu rozpocznę nowe, wspaniałe życie. Doznam miłości oraz przyjaźni, o jaką trudno i nigdy nawet w najwspanialszych snach bym sobie jej nie wyobraziła. UROCZYŚCIE PRZYSIĘGAM
Wyszeptałam te słowa zaciskając w jednej ręce list ze szkoły, który dopiero co dostałam, w drugiej zaś skrzyżowałam palce jak na przysiędze. Stałam na łące niedaleko domu. Kilka ptaszków śpiewało mi nad głową, jakby nigdy nic. Nie wiedziały, że w tej chwili jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. 


~Mam nadzieję, że prolog was chodź trochę zaciekawił. Rozdziały będę starała się dodawać regularnie, jakoś w soboty, lecz jak mi się uda to i szybciej. Bardzo proszę o komentarze. Jeśli Ci się coś nie spodoba, napisz a postaram się naprawić. -A